Miałam kiedyś przypadłość, którą pielęgnowałam niczym naszego domowego fiskusa. Przypadłość ta zabierała mi mnóstwo energii i była jak smoła do której mogłam stać przyklejona stopami, bez możliwości zrobienia kroku w żadnym kierunku. Być może i Ty masz tę przypadłość i ona także zatruwa Cię od środka, podstępnie blokuje przed pójściem naprzód.
Rozpamiętywanie przeszłości bo o niej będzie ten artykuł to jedna z gorszych rzeczy, które można sobie zafundować. Zupełnie nie wiem skąd się to u mnie wzięło, ale wiem, że skutecznie mnie zniechęcało do działania. Na całe szczęście straciła zaszczytne miejsce w mojej głowie i została zepchnięta na rzadko odwiedzane peryferia. Jedynie czasami nieśmiale próbuje podnieść rękę i pokazać, że nadal gdzieś tam siedzi.
Dlaczego tkwienie w przeszłości i wracanie myślami do tego co było ma tak zły wpływ na teraźniejszość? Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że każdego dnia mamy trzy możliwości postępowania:
* myśleć o tym co było – żyć przeszłością (zarówno tą wspaniałą jak i tą bolesną)
*żyć teraźniejszością – doceniać to co mamy tu i teraz
*wybiegać w przyszłość i żyć myśląc o tym co nas czeka w przyszłości (wspaniałego ale i trudnego)
Życie przeszłością
Część ludzi żyjąc dzisiaj odnosi się do życia w przeszłości. Słychać z ich ust stwierdzenia „kiedyś było lepiej”, „kiedyś zrezygnowałem z …, a dzisiaj tego żałuję”, „gdyby kiedyś nie …, to …”.
Tylko chwila zastanowienia wystarczy, aby dojść do wniosku, że to nic nie zmienia, tego już nie ma. Przeszłość już była. Bez względu na to czy kiedyś było lepiej czy gorzej to to już było i już nigdy więcej nic nie będzie takie samo.
Jeszcze kilka lat temu byłam niewolnikiem myślenia o przeszłości, o tym, że coś mogłam zrobić ale tego nie zrobiłam i dzisiaj tego żałuję. Zastanawiałam się dlaczego wybrałam tak a nie inaczej. Żałowałam pewnych decyzji, pewnych spotkań, wstydziłam się błędów, które popełniłam. Wydarzenia z przeszłości determinowały moją codzienność. Uważałam, że dawne poczynania blokują mnie przed obraniem innej drogi, że skoro raz popełniłam gdzieś błąd to wszystko już stracone, już się nie da go naprawić, już nie mogę spróbować ponownie.
Tak jakby w wieku 25 lat wszystko było stracone bo się nie ma takiego wykształcenia jak by się dzisiaj chciało, albo takich osiągnięć jak ludzie 40 letni. Już nie pamiętam co było bodźcem do zmiany – najważniejsze, że udało mi się skończyć z nadmiernymi wybiegami w przeszłość.
Nie determinuję siebie dzisiaj przez pryzmat tego co zrobiłam albo czego nie zrobiłam. To było. Biorę odpowiedzialność za siebie i zastanawiam się jak wykreować przyszłość, której chcę. Mam poczucie, że liczy się teraźniejszość, bo już jutro będzie moją przeszłością.
To jest takie oczywiste, a przez wiele lat było dla mnie czymś obcym, czymś nierealnym. Jak nie zaliczyłam sprawdzianu z historii starożytnej w pierwszej klasie liceum to uważałam, że ten jeden incydent determinuje mój brak wiedzy i kompetencji do bycia dobrą z tego przedmiotu. Teraz rozumiem, że wszystkie błędy z przeszłości mogę naprawić, przeprosić, wybaczyć. Patrzę na życie z perspektywy – ile mi jeszcze zostało, a nie ile już przeżyłam. Obierając sobie nową perspektywę czasową dużo łatwiej myśleć mi w kategoriach wielkich indywidualnych dokonań.
Życie przyszłością
Ograniczanie siebie dotyczy także ludzi, tkwiących w przyszłości, codziennie myślących o tym jak będzie fajnie kiedy będą wakacje, jak będzie fajnie jak zmieszczą się w spodnie rozmiar 36, jak będą się cudownie czuć jak zaczną zarabiać określoną kwotę pieniędzy, itd. Takie zachowanie ogranicza się do postawy „siedzę i marzę”, „siedzę i czekam na kolorowe jutro”.
Życie jest tym wszystkim co dzieje się tutaj i teraz.
To teraz ma być fajnie, teraz ma być kolorowo. Każdego dnia można zrobić coś co cieszy, co daje radość i spełnienie. Dla jednej osoby to będzie zakup bukietu ulubionych kwiatów, dla drugiej spacer i obserwowanie skaczących wiewiórek. Dla rodziców to może być pół godziny wygłupów z dziećmi, chwila zabawy czy wspólnego czytania książek.
Największą trudnością jest nauczenie się życia każdym dniem, bez rozpamiętywania dawnych błędów i porażek, ale też bez wybiegów w przyszłość. Najtrudniej jest dostrzec i być wdzięcznym za to co już mamy, cieszyć się tym czym w danej chwili cieszyć się możemy. Docenianie każdego dnia, tego co w nim dobre, ale też tego co trudne czy wymagające jest esencją życia.