„Przez cały rok szkolny ja i mój mąż czujemy się jak w dniu Świstaka. Zaspakajanie potrzeb dwójki dzieci, obowiązki związane z pracą zawodową, którą często kończymy wieczorem w domu, do tego obowiązki domowe, zakupy, zajęcia dodatkowe i jeszcze nasze pasje i hobby. Często to wszystko zajmuje zbyt dużo czasu w ciągu dnia i sprawia, że kładziemy się spać późno w nocy i nie potrafimy wstać na czas. Rano dzieci nie chcą współpracować, co kończy się spóźnieniem do pracy i nerwami z tego powodu. Kiedy dzieci leżą w łóżkach ja zaczynam trzecią zmianę, ale jestem już tak zmęczona, że nie mam siły zrobić wszystkiego z listy zadań. I rano znowu jest pogoń za znalezieniem odrobiny spokoju.”
Jeśli dostrzegasz w tym opisie jakąś część swojego życia, to właśnie dla Ciebie przygotowałam ten artykuł. Dowiesz się z niego jak ułatwić i zorganizować życie rodzinne i obowiązki w obliczu nowego roku szkolnego.
Jakie działania podjąć, aby móc nieco zwolnić i cieszyć się życiem, a nie trwać w pogoni za czasem, którego nigdy nie jest wystarczająco dużo, by zrobić wszystko.
Wrzesień to dla wielu rodziców czas intensywnego organizowania czasu na nowo. Dzieci kończą wakacje i zaczynają rok szkolny (czasami wracają do przedszkola lub żłobka po przerwie wakacyjnej). W wielu rodzinach to czas, w którym dużo się dzieje i jak napisała jedna mama „we wrześniu nie wiem jak się nazywam, w październiku przyzwyczajam się i jest spokojniej”.
Jak więc zorganizować się w nowym roku szkolnym?
Jak znaleźć czas na wszystkie aktywności?
Jak sobie ułatwić codzienną organizację i przyspieszyć czas wyjścia z domu?
Jak nie wpaść w pułapkę nadmiaru zajęć dodatkowych?
Od razu zaznaczę, że nie będzie to wpis wyprawkowy, w stylu co potrzebujesz aby Twoje dziecko mogło szczęśliwie pójść do szkoły/przedszkola. Nie twierdzę, że nie są to rzeczy ważne i pomocne. Po prostu ja zajmuję się organizacją czasu i chcę Ci uświadomić co zrobić, aby wrzesień nie był czasem biegania, stresu związanego ze spóźnianiem się do pracy i pogonią za pogodzeniem oczekiwań całej rodziny. Sama jestem mamą dwóch przedszkolaków i wiem jak może wyglądać pośpiech.
Przygotuj się wcześniej
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak wielu ludzi czeka na pierwszy dzwonek aby skompletować wyprawkę dla dziecka. (Może ktoś mnie uświadomi?)
Ja większość potrzebnych rzeczy kupuję jeszcze w sierpniu albo nawet w lipcu. Przecież już wcześniej wiadomo co będzie potrzebne. Nawet jeśli pozostaje kilka niewiadomych to nie jest to cała wyprawka. W pierwszych dniach września kłębią się kolejki rodziców w każdym możliwym sklepie, w którym są zeszyty, długopisy, przybory plastyczne, kapcie, plecaki i oczywiście książki. Ile traci się czasu najpierw przeciskając się przez zatłoczone alejki w poszukiwaniu brakujących rzeczy, a później stojąc w długich kolejkach?
Wystarczy wcześniej przygotować listę niezbędnych rzeczy (zresztą możesz ją zrobić raz i później korzystać przez wiele lat, jedynie ją aktualizując) i zamówić je przez Internet w wolnej chwili, siedząc wygodnie na kanapie. A to czego nie możesz tak kupić (w naszym przypadku są to np. kapcie dla dziecka, bo ma problematyczne stopy) wpisz na listę i kup wcześniej stacjonarnie. My kupiliśmy takie rzeczy w połowie sierpnia.
Zalety: duży wybór i brak tłumów.
Zajęcia dodatkowe – czyli co wybrać i gdzie to wcisnąć?
To już nieodłączny element w wielu domach. Chcąc zapewnić jak najwięcej różnorodnych atrakcji dla swoich pociech rodzice poszukują wciąż nowych zajęć dodatkowych. Zresztą reklamy takich zajęć napływają z każdej strony i trudno im się oprzeć. W sierpniu i wrześniu co chwilę otrzymuję ulotki, widzę plakaty, dostaję email i słyszę od innych rodziców o ofertach zajęć.
Nasze dzieci mają swoje zainteresowania i również chcemy im zapewnić możliwość ich rozwijania, jednak wybierając je kierujemy się umiarem. Oczywiście nie zachęcam do jakiegokolwiek podejścia – to Twoja decyzja. Chcę jednak skłonić do przemyślenia decyzji o ilości zajęć dodatkowych.
Wiele razy widziałam ambicję rodziców, którzy chcieli za dużo i nie ocenili swoich możliwości czasowych. Zapisując dzieci na zajęcia nie uwzględnili, że w listopadzie i grudniu też będę musieli wozić dzieci na te zajęcia. Dzieci po całym dniu w przedszkolu mogą być wieczorem zmęczone. Sama widzę, że codzienne uczestniczenie w zajęciach po przedszkolu byłoby dla nich męczące.
Do tego zastanów się jak lubisz spędzać czas ze swoim dzieckiem. Czy jeśli każdego dnia po szkole będziesz z nim uczestniczyć w zajęciach wystarczy Wam czasu na wspólne zabawy. Nie zapominaj też, że masz własne pasje i zainteresowania, dom, w którym być może chcesz nieco posprzątać, przygotować posiłki, zrobić zakupy, przygotować ubrania itd.
Chcę Ci tylko uświadomić, żeby planując ilość zajęć uwzględnić fakt, że zabierasz przez to swój czas na różne sprawy. I wiem co mówię, bo wiele razy słyszę od rodziców, że po pracy „zamieniają się w taksówkarza” i wożą dzieci z zajęć na zajęcia. W ich głosie nie słychać satysfakcji. Raczej traktują to jako „poświęcenie”. Pytanie jest takie, czy to nie jest efekt udziału w wyścigu, które dziecko robi najwięcej. Pozostawiam to Twojej ocenie.
My zapytaliśmy dzieci, w jakich zajęciach chciałyby uczestniczyć. W poprzednim roku brali udział w zajęciach z angielskiego Helen Doron, chodzili na zajęcia taneczne i starszy syn do logopedy. W tym roku pojawiła się pasja gry w piłkę nożną i stał się to priorytet. Do tego chłopcy chcą kontynuować angielski i zacząć uczyć się sztuki walki, w propozycjach są jeszcze taniec, zajęcia na basenie i bieganie (nie wiem skąd im się to wzięło). Pozostaje jeszcze logopeda (mniej lubiany przez mojego syna, ale jednak konieczny) i zajęcia z zakresu umiejętności społecznych.
Jest tego trochę. Szczególnie jeśli się uwzględni, że mieszkamy w Warszawie, gdzie dojazd w godzinach 17-18 jest utrudniony i zabiera sporo czasu. Do tego często trzeba się nagimnastykować, żeby znaleźć miejsce parkingowe.
Zajęcia dzieci to jedno, ale przecież my – rodzice też mamy swoje pasje, na które chcemy mieć czas. Poza tym mamy podejście, że zbyt dużo aktywności po przedszkolu nie jest wskazane. Dzieci są zmęczone całym dniem zabawy i aktywności i chciałyby spędzić czas w domu na wspólnej zabawie i z rodzicami. Nie mamy więc zamiaru każdego dnia wozić ich z jednych zajęć na drugie, bo wiemy, że chłopcy będą tym zmęczeni, zresztą my też.
Dlatego też poprosiliśmy dzieci, aby uporządkowały zajęcia od najważniejszych do takich z których mogą zrezygnować. Chłopcy są w podobnym wieku (jest między nimi rok różnicy) mamy więc dość prostą sytuację, bo mogą uczestniczyć w tych samych grupach wiekowych. W tym roku wygrała szkółka piłkarska i język angielski. Do tego logopeda i trening umiejętności społecznych. Pozostałe zajęcia będziemy realizować jeśli będą w weekendy albo w dobrej lokalizacji.
Tobie także polecam się zastanowić nad doborem zajęć i zdecydować mądrze, w zgodzie ze sobą.
Zaangażowanie rodziców
Zrealizowanie zajęć dodatkowych wymaga zaangażowania obojga rodziców. Na całe szczęście u nas w domu nie mamy z tym problemu i oboje angażujemy się w życie rodzinne. Dzielimy się tym, kto szuka zajęć i zapisuje dziecko. W późniejszym czasie dzielimy się też dowożeniem dzieci na miejsce zajęć.
Jeśli w jednym dniu mój mąż wiezie dzieci na zajęcia, ja w tym czasie mogę zająć się swoimi sprawami albo mieć czas dla siebie. W innym dniu ja jestem z dziećmi na zajęciach, a mój mąż ma czas dla siebie. To bardzo wygodne rozwiązanie. Dzięki temu nie tracimy czasu.
Do tego dochodzi wieczorna rutyna. Jeśli jesteś rodzicem małego dziecka (nie szkolnego) to wiesz o czym mówię. Przygotowanie kolacji, toaleta, czytanie książek i kładzenie dzieci spać. U nas to zajmuje trochę czasu, chociaż w miarę upływu czasu coraz mniej.
Dzielimy się tym czasem na dni, przygotowując stały grafik (o nim napisze jeszcze nieco później), dzięki temu wiem, że dzisiaj jest mój dzień i ok. 19 przejmuję dzieci, co oznacza, że mój mąż może wtedy zaplanować siłownię, spotkanie, naukę, albo odpoczynek. Wieczorna rutyna zajmuje nam ok. 2 godzin. Po 21 mamy czas dla siebie.
Naucz dzieci samodzielności
Nie wiem jakie masz podejście do tej kwestii, jeśli jednak chcesz rano wyjść o godzinie, która pozwala Ci dojechać do pracy na czas to masz dwa wyjścia: albo wstawać dużo wcześniej i przygotowywać wszystko dla wszystkich, ubierać dzieci, pakować ich plecaki i robić kanapki. Albo pozwolić dzieciom na samodzielność.
Zdecydowanie proponuję to drugie – zaprocentuje po latach.
Moje dzieci od początku uczę samodzielności (chociaż bardziej to polega na pozwoleniu im na samodzielność) i o ile początkowo musiałam zaciskać zęby patrząc na to jak z niej korzystają o tyle teraz jest to najlepsza nagroda. Dzieci samodzielnie wybierają sobie ubranie i je zakładają, potrafią zrobić sobie śniadanie (oczywiście nie jest to nic wymyślnego: płatki z mlekiem, kanapki, ostatnio nawet starszy syn obiera i kroi sobie do nich warzywa, jogurt), sami nakładają odzież wierzchnią i pewnie robią wiele innych rzeczy, które dla nas są normalne.
Dlaczego o tym mówię?
Bo spotykam wielu rodziców, którzy mają nastoletnie dzieci, które nie potrafią same zrobić sobie kanapki. Znam kobiety mające 18 latków, którym trzeba prać gacie i robić śniadanie. Oczywiście jeśli dla kogoś jest to właściwe i sprawia, że czuje się potrzebny to ok. Tylko, że te osoby nie są z tego powodu szczęśliwe i chciałyby, żeby wyglądało to inaczej. Jeśli więc chcesz mieć samodzielne dziecko zaakceptuj, że to Ty za to odpowiadasz.
Możesz wyręczać dziecko we wszystkim, dbać o to co ma na sobie, ale nie oczekuj, że ono samo z siebie stanie się kiedyś samodzielne. To Ty musisz pozwolić dziecku na samodzielność.
Dla mnie wybór jest prosty – albo przez lata jestem potrzebna moim dzieciom i wyręczam je we wszystkim, albo uczę je, że same są w stanie zadbać o siebie. Ja wybieram to drugie. Ty zrób jak uważasz. Oczywiście ja nie jestem żadną ekspertką w tym temacie i jedyne doświadczenie jakie mam, to to związane z moimi własnymi dziećmi. Musiałam się też uczyć tego jak wychować samodzielne dzieci. Jeśli chciałbyś się w tym temacie dokształcić mogę polecić książki z zakresu dyscypliny pozytywnej np. Dziecko, czy muszę Ci to jeszcze raz powtarzać?, Zamiast wychowania, albo książkę polskiej autorki Agnieszka Stein: Dziecko z bliska.
Mając samodzielne dzieci nie muszę wybierać im co mają założyć, a później przekonywać, którą koszulkę mają założyć (jesteś rodzicem, wiesz więc ile to może trwać) wybierają ją sobie sami. Oczywiście czasem wyglądają dziwnie, ale mi to nie przeszkadza. W naszej rodzinie jemy wspólne śniadania i bardzo często razem jesteśmy przy stole, ale nie wygląda to tak, że my (rodzice) wszystko przygotowujemy. Dzieci smarują chleb, nakładają dżem albo miód. My pomagamy im albo uczymy jak coś mogą zrobić same. Dzięki temu możemy wypić wspólną kawę, bo mamy na to czas.
Dzieci wiedzą co mają zrobić przed wyjściem do przedszkola, znają zasady. Rano ja mogę się ubierać, robić makijaż, a dzieci w tym czasie przygotowują siebie.
Zasady
Jestem zwolenniczką podejścia, że dzieci potrzebują mieć i znać zasady. Po to chociażby, żeby wiedziały jak coś będzie przebiegać. Od początku ich edukacji staraliśmy się wyjaśniać co następuje po czym i dlaczego. Nie będę mówić, że od razu to załapały, bo tak nie było. Ale dzięki konsekwencji i przypominaniu teraz jest dużo łatwiej.
Teraz wspólnie ustalamy zasady naszej rodziny.
Chłopcy znają poranną rutynę i wiedzą, co powinni zrobić przed śniadaniem. Wiedzą, że mogą się rano bawić, jeśli będą ubrani. Wiedzą, że kiedy któryś z rodziców mówi, że jest prawie gotowy do wyjścia, to powinni zdecydować, czy zabierają jakąś zabawkę do przedszkola i że za chwilę będzie czas zakładania odzieży wierzchniej. To samo dotyczy rytuałów wieczornych. Nie musimy przypominać im o myciu rąk, myciu zębów, prosić, żeby zechcieli się umyć czy przebrać w pidżamę. Wieczorem dajemy im też wybór czy chcą się dłużej pobawić, czy przygotują się wcześniej i będziemy mieli więcej czasu na czytanie książki.
To są proste rzeczy, być może stwierdzisz, że żadne wielkie coś. I ja się zgodzę. Taki stan jest w zasięgu każdego rodzica. Jeśli jednak chcesz taki stan osiągnąć musisz się najpierw dowiedzieć jak i konsekwentnie wspierać dziecko w jego działaniach.
Jak ogarnąć terminy
Dzieci to dużo terminów, o których trzeba pamiętać – szczepienia, zajęcia, rekrutacje, wywiadówki, itd.
Jak można sobie ułatwić pamiętanie o wszystkim?
Już od dawna ja i mój mąż korzystamy z kalendarza Google do zapisywania wydarzeń w odległym terminie. Mamy w nim zapisane terminy wizyt lekarskich dzieci, szczepień, cotygodniowe zajęcia, terminy przerw w zajęciach, ferii i wspólnych wyjazdów. Dzięki temu możemy w każdym tygodniu dzielić się obowiązkami. Kiedy mój mąż widzi, że mam umówioną wizytę kontrolną w jakimś dniu to wie, że nie może zaplanować w tym czasie swoich rzeczy, bo ma pod opieką dzieci.
Do tego mamy stały grafik działań tygodniowych, który wisi na ścianie. Jest to nic innego jak prosta tabela, w której są nazwy dni tygodnia i wypisane obowiązki. W każde okienko jest wpisana osoba, która te obowiązki realizuje.
Po co nam to?
Zawsze dzieliliśmy się obowiązkami. Wcześniej było tak, że raz ja kładłam dzieci, a w następnym dniu mój mąż. Oczywiście w razie potrzeby zamienialiśmy się dniami. I po takiej zamianie musieliśmy się zastanawiać i przypominać kto kiedy kładł i kto ma to zrobić dzisiaj. Mając taki stały grafik każdy z nas wie, który wieczór ma wolny. Możemy więc wieczorami uczestniczyć w naszych stałych zajęciach.
Do tego w grafiku mamy wpisane kto odkurza, kto odpowiada za sprzątnięcie stołu po kolacji i kto wykonuje ćwiczenia logopedyczne, ćwiczy angielski. Dzięki temu każdy z nas wie co ma kiedy robić.
Wiem, że to rozwiązanie może nie być dobre w każdym domu. Nie każdy chce mieć wszystko zaplanowane. Nam jest z tym bardzo wygodnie i dzięki temu możemy bez zbędnego gadania i ustalania realizować wiele rzeczy.
Poza tym, nie musimy się denerwować, że miało być odkurzone a nie jest, bo od razu wiadomo, kto był w tych dniach odpowiedzialny za tę czynność.
Cotygodniowe spotkania rodzinne
To jest coś co praktykujemy od dawna, aby ustalać jak spędzimy czas wolny w weekend, zaplanować najbliższy tydzień i ustalić co mamy załatwić. W tym roku rozszerzamy je o określanie priorytetów. Rodzina to jest praca zespołowa. Jedna osoba nie pociągnie do zwycięstwa wszystkich pozostałych. Wszyscy muszą rozumieć jakie są cele i wiedzieć jak mogą się wspierać w ich realizowaniu.
Oczywiście nasze dzieci jeszcze są za małe, aby dyskutować i mówić jakie są ich cele, ale mimo wszystko rozmawiamy z nimi. Chociaż częściej jest tak że rozmowa jest przy nich – oni się bawią na dywanie, a my planujemy. Pytamy ich czy wolą w sobotę iść do muzeum z dinozaurami czy na plac zabaw do dużego parku. Chłopcy widzą jak to wygląda, widzą że efektem pracy jest plan, którego później się trzymamy.
W tym roku zamierzamy wprowadzić dodatkowy element spotkań – określanie wspólnych celów i planów ich realizacji.
Każdy z nas określa co dla niego jest ważne, jaki ma cel rodzinny. To może być cel na cały rok, ale także na miesiąc czy dany tydzień. W tym roku np. mamy cel związany z wysypianiem się naszych dzieci. Widzimy, że kiedy śpią zbyt krótko wstają nerwowi, marudni, a wieczorem nie mają energii na jakiekolwiek aktywności. A na swoich dodatkowych zajęciach nie skupiają się na tym co się dzieje. Chcemy więc skupić się na nieprzeciąganiu pory pójścia do łóżka, co teraz nam się zdarzało.
Zaczęliśmy od tego, że poinformowaliśmy dzieci o tym, że taki jest cel i wyjaśniliśmy dlaczego jest on ważny. Powiedzieliśmy jak będziemy ten cel realizować i jak oni mogą się przyczynić do sukcesu w jego realizacji.
Zapytaliśmy też chłopców co oni mogą zrobić, żeby przestrzegać tych zasad (bardzo polecam zadawanie takich pytań dziecku, bo bierze ono wtedy odpowiedzialność za swoje działania i czyje, że może być pomocne).
W naszym obowiązku jest odpowiednio wczesne poinformowanie dzieci, że jest czas sprzątania zabawek i zjedzenia kolacji. W miarę szybkie przeprowadzenie wieczornej toalety i zadbanie, aby dzieci o ustalonej godzinie były w łóżkach.
Zobaczymy jak nam to wyjdzie w praktyce od września.
Jeśli któreś z nas ma w jakimś okresie cele, na które potrzebuje więcej czasu na realizację, to również musimy to wspólnie uzgodnić i określić, czy partner jest w stanie w tym czasie zajmować się dziećmi i przez jaki czas.
Dodatkowe rady do wykorzystania:
#1
Powieś na lodówce lub wewnątrz szafki kartkę, na którą będziecie zapisywać rzeczy do kupienia. Za każdym razem kiedy coś się skończy, albo używając czegoś widzisz, że jest tego mało zapisz to na listę zakupów.
#2
Stwórz kalendarz rodzinny, w którym będziecie wpisywać różne wydarzenia, spotkania, daty. W ten sposób już z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem możesz zapisać wizytę u lekarza.
#3
Zsynchronizuj kalendarz Google ze swoim partnerem, tak aby jedna osoba umawiając swoje spotkanie mogła ustalić jego dzień i godzinę w czasie, w którym druga może zadbać o sprawy domu, dzieci, zajęć, itd.
#4
Ogranicz zobowiązania. Dobrze się zastanów, czy bycie w radzie rodziców mieści się w Twoim harmonogramie. Pamiętaj, że każde zobowiązanie, które na siebie bierzesz wiąże się z rezygnacją z czegoś innego.
#5
Planując zajęcia pozalekcyjne/pozaprzedszkolne pamiętaj, że nie możesz być w dwóch miejscach jednocześnie. Każde nowe zajęcie zabiera Ci czas na inne zajęcia.
#6
Ustal stałe menu albo chociaż stwórz listę pomysłów na posiłki. Ja wiem, że masz to w głowie, ale czasami stając przed lodówką nie masz pomysłu na to co zjeść i kolejny dzień z rzędu jesz twarożek albo kanapki. Zresztą to też pomoże Ci w dokonywaniu zakupów.
#7
Ułatwiaj sobie gotowanie i szukaj prostych przepisów, chyba że lubisz spędzać dużo czasu w kuchni, ale znowu pamiętaj o zasadzie 4 – jeśli gotujesz to nie ronisz innych rzeczy. Ja polecam to co robi się samo: makaron z Pesto, pieczenie mięsa i warzyw, pasty z twarożku i sałatki.
#8
Sprzątaj na bieżąco. W naszym domu mamy zasadę 10 – 15 minut na sprzątanie codziennie. Ustawiamy wtedy stoper i przez ustalony czas, każdy skupia się na szybkim sprzątaniu dla uzyskania maksymalnego efektu. Tym sposobem mieszkanie wygląda na czyste, a nie zabiera nam to pół soboty.
#9
Zaangażuj dzieci w prace domowe. Dzieci uwielbiają być pomocne i jest wiele zadań, które mogą wykonywać – odkurzanie, ścieranie ze stołu, wyjmowanie naczyń ze zmywarki, wkładanie ubrań do pralki i wiele innych. Naucz je, że wszyscy jesteście tak samo odpowiedzialni za to jak wygląda Wasze mieszkanie.
#10
Ogranicz bałagan i ilość przedmiotów. Dzięki temu będziesz z łatwością odnajdywać i wyjmować to czego potrzebujesz, a później odkładać na miejsce.
#11
Obserwuj co nie działa, co powoduje konflikty i nieporozumienia. Zapisz to, a później ustal termin spotkania (tzn. odpowiedni czas ), na którym powiesz o swojej obserwacji i wspólnie poszukacie sposobu rozwiązania tej sprawy.
Chcesz więcej sposobów na lepsze zarządzanie czasem? Pozostańmy w kontakcie.