Od 4 lat jestem mamą, a od 2,5 nawet podwójną mamą. Od czasu pojawiania się na świecie pierwszego dziecka dużą część swojej pracy wykonuję w domu. Oczywiście nie jest to praca zajmująca 8 godzin każdego dnia. Zresztą mało, która osoba w pracy na etacie faktycznie wykonuje zadania przez 8 godzin mimo tego, że tyle czasu spędza w miejscu pracy, ale to wątek na inny artykuł.
Są dni kiedy moja dzienna lista zadań zawiera jeden priorytet i kilka mało absorbujących zadań do wykonania, ale są też takie, które wymagają wytężonej pracy przez kilka tygodni. Czasami jest to przygotowanie się do szkolenia, a czasami stworzenie zupełnie nowego materiału. Jedne zadania wymagają pracy w domu, inne natomiast mojej obecności cały dzień poza domem.
Do tego opieka nad dwójką dzieci z całym wachlarzem przypadłości dziecięcych i zaspakajania ich potrzeb. Ale każda mama będąca w domu z dziećmi boryka się w większym lub mniejszym zakresie z podobnymi zadaniami. Znam wiele kobiet, które godzą macierzyństwo z pracą zawodową wykonywaną w domu. Wśród moich bliskich znajomych są mamy, które zdecydowały się na rozwijanie własnego biznesu w czasie urlopu wychowawczego i świetnie im to wychodzi. (Dziewczyny trzymam za Was kciuki). Znam też takie, które wróciły do pracy zawodowej i również sobie dobrze radzą. Znajdą się też kobiety, które całkowicie oddają się byciu mamą na pełen etat i również znajdują w tym przyjemność i spełnienie.
Bez względu na to, którą drogą Ty podążasz musisz włożyć wysiłek w zorganizowanie czasu na wykonanie zadań, które masz do zrealizowania.
Jak pracować w domu z dziećmi?
Pytanie może być bardziej aktualne ze względu na okres wakacji, w którym rodzice częściej decydują się na pracę z domu (nawet etatowi) ze względu na okres wakacyjnych przerw w placówkach opieki nad dziećmi czy też urlopu opiekunek.
Część rodziców świadomie decyduje się na spędzenie tego czasu z dziećmi, tak aby wakacje były odmianą od codzienności i nawiązywaniem relacji.
Przyznam szczerze, że przed zostaniem mamą miałam bardzo mylny pogląd na pracę z dzieckiem w domu. Miałam całą listę zadań, które chciałam wykonać po urodzeniu dziecka. Nie dopuszczałam do świadomości głosów innych rodziców, że z dzieckiem nie da się tego zrobić.
W duchu myślałam:
„Może Ty nie potrafisz, ale ja jestem przecież ekspertką od zarządzania czasem i wiem, że się da”.
Oczywiście da się, tylko jakim kosztem. Już miesiąc po narodzinach syna zastanawiałam się dlaczego pracowałam do samego porodu zamiast porządnie się wyspać? Pamiętam jak karmiąc dziecko w środku nocy włączałam lampkę i czytałam książki. Planowałam sobie dokładnie co zrobię, kiedy maluch będzie miał drzemkę. I jak tylko usnął pracowałam. Nie zwracałam uwagi na zmęczenie i zmniejszoną efektywność pracy (tak ja, ekspertka od organizacji czasu nie planowałam odpoczynku). W końcu byłam tak przemęczona, że w weekendy spałam do południa, co znów powodowało frustrację z powodu nie spędzania czasu wolnego w sposób aktywny. Takie błędne koło. Trwało to trochę, ale w końcu odpuściłam i przyznałam sama przed sobą, że za dużo na siebie wzięłam.
Usiadłam i zastanowiłam się w jaki sposób dostosować swoje plany do pracy jako (prawie) pełnoetatowa mama (w końcu dziecko miało także tatę). W ten sposób wypracowałam swoje sposoby i metody pracy z dzieckiem. Metody i sposoby ewoluowały w miarę upływu miesięcy spędzonych z dzieckiem.
Oczywiście nie wszystkie metody będą dla Ciebie właściwe i nie ze wszystkiego zechcesz skorzystać. Masz inne dzieci, inną sytuację rodziną, inny dostęp do pomocy i inne zadania do wykonania, do tego masz inne przekonania co do tego jak ma wyglądać Twój czas spędzany z dziećmi. Zebrałam tutaj moje najlepsze metody pracy z dziećmi w domu, które ewoluowały i były przystosowywane do zmieniających się okoliczności. Dodatkowo poprosiłam kilka przedsiębiorczych mam, aby podzieliły się swoimi sposobami na efektywną pracę wykonywaną w domu. Mam nadzieję, że to Cię zainspiruje i uwierzysz w to, że możesz pogodzić opiekę nad dziećmi z dbaniem o swój rozwój czy rozwój swojego biznesu.
Sposoby na pracę z dzieckiem w domu
Po pierwsze: czego potrzebujesz, dokąd zmierzasz
Każdy ma swoje priorytety i swoje ważne obszary, na które potrzebuje czasu. To, że ja chciałam (i chcę) mieć czas na rozwój i pracę zawodową w domu nie oznacza, że Ty masz takie same potrzeby. U Ciebie może to być czas na aktywność fizyczną i dbanie o siebie, swoje ciało, albo czas na podróże lub spotkania z bliskimi. Fakt jest taki, że kiedy jesteś pełnoetatowym rodzicem (piszę rodzicem, bo coraz częściej spotykam model rodziny, w którym to tata opiekuje się dzieckiem, a mama pracuje zarobkowo), dziecko wymaga dużo Twojej uwagi i trudno zakładać, że znajdziesz czas na szkolenia, książki, sport, kino, wyjścia na mecze, częste wizyty u kosmetyczki i inne aktywności, które wymagają Twojego czasu poza domem. Możesz natomiast zdecydować na co chcesz bezwzględnie mieć czas. Taka świadomość w ogóle ułatwia życie i pozwala się skoncentrować na tym co ważne dla nas.
Ja po pojawieniu się na świecie pierwszego syna ustaliłam, że priorytetem jest dla mnie nauka do egzaminów dyplomowych i obrona pracy doktorskiej. Te zadania znalazły swoje miejsce w moim harmonogramie dnia i to na nie chciałam mieć czas. Wiedziałam, że jeśli priorytetem jest nauczenie się wybranego rozdziału i przygotowanie do odpowiedzi na zadawane pytania, nie mogę w tym samym czasie wykonać ćwiczeń czy gotować zupy.
Już dawno zaakceptowałam fakt, że jeśli czemuś mówię TAK, czemuś innemu muszę powiedzieć NIE.
W przypadku bycia rodzicem uświadomienie sobie co jest w danym momencie dla Ciebie najważniejsze spowoduje, że łatwiej znajdziesz sposób i czas na wykonywanie określonych czynności. Pozbawisz siebie frustracji i wyrzutów sumienia z powodu nierobienia wszystkiego.
Po drugie: planuj!
Ja wiem, że już Cię może nudzić to moje ciągłe pisanie o planowaniu, ale to naprawdę jest jedyne skuteczne narzędzie na wszystko w życiu (nie tylko na organizację czasu). Mając plan nie wstajesz rano zastanawiając się „co by tu teraz zrobić?” Nie tracisz czasu na robienie rzeczy niepotrzebnych. Wstajesz i masz gotowy rozkład jazdy.
Plan jest w przypadku pracy w domu z dzieckiem o tyle istotny, że nie masz 10 godzin na zrobienie zadań, tylko jakiś określony wycinek czasu. Może pracujesz w czasie drzemki dziecka – szkoda tracić te chwile na siedzenie na Fajsie i przeglądanie postów, skoro ten czas spokoju możesz wykorzystać na realizację zadań priorytetowych. Zaglądasz do listy zadań i przystępujesz do realizacji pierwszego z nich, później kolejnego i kolejnego.
Po trzecie: planuj tygodniowo
Dlaczego?
Z dzieckiem jest tak, że każdy dzień mimo, że podobny jest inny. Jednego dnia dziecko ma gorsze samopoczucie i potrzebuje więcej Twojej uwagi, śpi krócej i jest bardziej marudne. Innego jest wesołe i chętniej zajmuje się sobą same. W takiej sytuacji dzienne planowanie może Cię frustrować. Masz listę zadań, a nie masz możliwości skupienia się na nich, bo dziecko tego dnia jest bardziej wymagające.
Kiedy masz przed sobą plan tygodnia możesz stwierdzić, że skoro dziś jest gorszy dzień zamiast tworzyć ofertę czy wykonywać telefony do klientów zrealizujesz moduł kursu on-line, albo zrobisz grafiki, a może położysz się na drzemkę z dzieckiem i dzięki odpoczynkowi dłużej popracujesz wieczorem.
Plan tygodniowy pozwala Ci być elastycznym, a jednocześnie zapobiega frustracji i wyrzutom sumienia z powodu nie zrobienia czegoś co było ważne. Ponadto mając plan tygodnia masz większą szansę na równomierne dbanie o wszystkie ważne sfery swojego życia (napiszę o tym więcej w kolejnym artykule z cyklu szkoła planowania).
W planie tygodnia zapisujesz co masz do zrealizowania w danym tygodniu, możesz także wskazać konkretne dni na wyznaczone zadania, ale tak jak napisałam wcześniej podejdź do nich elastycznie. Dopasuj swoje cele i ilość (a właściwie czas) do swoich realiów. Jeśli wiesz, że dziecko śpi średnio 2 godziny nie planuj zadań, które wiesz, że zajmą ci 4 godziny. Lepiej rozłóż zadanie na dwa dni albo na popołudniową drzemkę i wieczór. I pamiętaj, że mając ograniczony czas musisz decydować co jest naprawdę ważne i na tym się skupiać. Nie masz czasu na dopieszczanie i perfekcjonizm, na sprawy błahe i mało ważne.
Po czwarte: twórz dzienne listy zadań
Mając plan tygodnia twórz dzienną listę zadań. Najlepiej wieczorem stwórz plan następnego dnia. Pamiętaj o wpisaniu priorytetu i czasu, w którym się nim zajmiesz. Nie wpisuj zadań w sposób ogólnikowy np. telefony do klientów, albo newsletter. Są to zadania ogólne i trudno mierzalne zarówno czasowo jak i jakościowo. Najlepiej rozpisz dokładnie co masz zrobić. Np. zagadnienia do newslettera, szkic maila, treść maila, uzupełnienie linków, zrobienie grafik, wysyłka maila testowego, sprawdzenie poprawności gramatycznej, wysłanie wiadomości, albo telefon do klienta X, Y i Z. Mając wypisane kroki łatwo określisz ile czasu potrzebujesz, bez problemu stwierdzisz na jakim etapie realizacji zadania jesteś. Zobacz też ile masz zadań do wykreślenia ze swojej listy. Nie wiem jak Ty, ale ja uwielbiam to robić.
Ja wpisuję do planu również aktywności, które wykonam z dzieckiem np. poniedziałek malowanie farbami, wtorek zajęcia muzyczne itd. Pamiętaj również o partnerze i nie zaniedbuj Waszej relacji. Możesz ustalić, że czwartek będzie Waszym dniem, w którym zamiast siadać wieczorem do pracy zrobicie coś wspólnie.
Po piąte: zadania drobne wykonuj przy okazji w ciągu dnia
W ciągu dnia masz do wykonania drobne zadania, które nie wymagają 100% skupienia i określonego czasu. Możesz wykonać je kiedy dziecko (lub dzieci) zajmują się sobą. Możesz sprawdzić maile, zajrzeć na Facebooka i odpowiedzieć na komentarze, zostawić ślad po sobie na blogach, spakować zakupy do wysyłki. Możesz wykonać też wiele zadań domowych, angażując do nich również maluchy (pożyteczne i pouczające).
Po szóste: przygotuj wcześniej niezbędne materiały
Dzień wcześniej albo w ciągu dnia w wolnych chwilach, kiedy dziecko jest zajęte zabawą przygotuj sobie pracę na czas drzemki albo na wieczór. Możesz przygotować dokumenty, zrobić szkice, ułożyć na biurku potrzebne materiały, albo zaznaczyć w skrzynce mailowej wiadomości, na które udzielisz odpowiedzi w dniu kolejnym. Przygotowanie jest dużym i niedocenianym narzędziem w organizacji zadań.
Po siódme: tłumacz dziecku, że pracujesz
To zasada uniwersalna, ale bardzo dobrze się sprawdza, kiedy pracujesz w domu i oczywiście dziecko ma ponad rok. Wytłumacz maluchowi, że teraz jest Twój czas pracy i potrzebujesz określonej ilości czasu na wykonanie zadań. Oczywiście nie łudziłabym się, że od razu zrozumie o co chodzi i co to właściwie znaczy, ale w miarę upływu czasu będzie widział zależności i rozumiał, że kiedy mama (albo tata) siada przy swoim biurku i zaczyna stukać w klawiaturę, albo kiedy dzierga coś na szydełku lub klei elementy do drewnianych skrzynek to znaczy, że pracuje.
Moje dzieci mają dużą świadomość tego faktu i zachowują się wyraźnie spokojniej i ciszej kiedy widzą, że pracuję przy laptopie. Słyszałam nawet ostatnio rozmowę, w której mój 4-latek tłumaczył młodszemu bratu, że teraz nie mogą robić głośnego wyścigu, bo mama musi się skupić :).
Po ósme: oddzielaj czas pracy od czasu wolnego
Tłumacząc dziecku, że teraz chcesz 20 minut popracować, pamiętaj aby zrobić to co należy, a po skończonej pracy zająć się zabawą z dziećmi. Szkoda byłoby pokazywać dziecku, że wszystko jest ważniejsze od niego i że cały dzień jesteś w pracy, nawet wtedy, gdy odejdziesz od komputera. Ustal sama ze sobą, że po wykonaniu zadania bawisz się z dziećmi albo robicie inne aktywności. Następnym razem, kiedy powiesz dziecku, że pół godzinki popracujesz dziecko rozumie, że po tym czasie będziesz mamą nastawioną na jego potrzeby i jest duże prawdopodobieństwo zrozumienia tej sytuacji i spokojnego czekania na Twój koniec pracy.
Po dziewiąte: korzystaj z pomocy innych
Kiedy powiedziałam mojemu mężowi na jaki temat piszę kolejny artykuł popatrzył na mnie nieco kpiąco stwierdzając: „jaki to problem? – zamawiasz opiekunkę na kilka godzin i pracujesz”. Ma facet rację. Tylko jako matki chcemy być niezastąpione i perfekcyjne.
Wiele kobiet chce mieć ciastko i zjeść ciastko. Z jednej strony chcą rozwijać swój biznes i w tym samym czasie być mamą na każde zawołanie dziecka. Tylko w wielu przypadkach tak się nie da. Efekt jest taki, że ani dobrze nie opiekujemy się dzieckiem, ani nie robimy zadań, które sobie wyznaczamy. Rozwiązanie z poproszeniem o pomoc jest tak proste, a dla wielu tak trudne. Bo nie mamy pieniędzy, bo nie mamy zaufanej osoby, bo tylko mama dopilnuje najlepiej swoje dziecko, bo w żłobkach infekcje i całe mnóstwo wymówek. A przecież można wynająć opiekunkę na dwie godziny w ciągu dnia, poprosić babcię (jeśli chce i może) o zajęcie się dwa dni w tygodniu dzieckiem. Ty masz czas na to co dla Ciebie ważne, a dziecko jest pod dobrą opieką.
Nie zapomnij pobrać bezpłatnego pdf, w którym znajdziesz 10 zasad codziennego planowania. Wydrukuj i na co dzień korzystaj tworząc plan dnia.
Po dziesiąte: sposoby przedsiębiorczych mam
Tyle ode mnie. Teraz czas na przedsiębiorcze kobiety – mamy, pracujące w domu i ich najskuteczniejsze metody organizacji czasu pracy.
Iza
Lat 26, mama 5-letniego Mateusza i 2,5-miesięcznej Martyny.Ponownie wkraczam w świat blogowania, choć mówią, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Mój blog osobisty – kompletnie o niczym (nie ma jak dobra autopromocja).Pracuję w branży e-commerce: głównie zajmuję się WOM Marketingiem oraz kilkoma stronami na Facebook’u. Pomagam przy prowadzeniu sklepów internetowych: wprowadzam teksty i opisy pod SEO, wysyłam mailingi, rozsyłam kody rabatowe, działam w programach afiliacyjnych, tworzę grafiki do sliderów i doradzam, co zrobić, aby to miało kopa. Zakładam strony na WordPressie.
Czy praca w domu z dwójką dzieci jest możliwa? Czy możliwe jest pogodzenie zawodowych obowiązków z tymi domowymi? Oczywiście, choć czasem wykonanie najprostszego zadania zajmuje dziesięć razy więcej czasu, niż powinno.
Na początku było trudno. Nie potrafiłam pogodzić ze sobą najprostszych czynności. Na wszystko brakowało mi czasu. Łapałam się kolejnego zadania, nie doprowadzając do końca poprzedniego. Zarywałam nocki z nadzieją, że moje dziecko rano zrozumie, że dzisiaj śpimy dłużej – o, naiwna ja! I jeszcze to uczucie, czy aby na pewno nie zaniedbuję mojego dziecka, czy jestem dobrą matką? Wszystko się zmieniło, gdy na świat przyszedł nasz drugi bejbik. Musiałam pogodzić pracę z opieką nad dziećmi i domowymi obowiązkami. Tylko jak? Multitasking? A co to? Zero świadomości.
Najlepszą i najskuteczniejszą metodą okazało się… zapisywanie! Nie wiem, jak wcześniej mogłam funkcjonować bez najzwyklejszego, a jakże niezastąpionego kalendarza-organizera. Wystarczy, że w niego spojrzę i już wiem, co muszę zrobić… No, chyba, że akurat wypada mi luźniejszy dzień i mogę więcej czasu spędzić z dziećmi i poświęcić się domowym obowiązkom. Nie gubią mi się zaplanowane działania, nic nie umyka i nie muszę pod koniec dnia panikować „O cholera, miałam dzisiaj rozesłać mailing, zapomniałam, szit, szit!” i rzucam wszystko, aby tylko wywiązać się z zadania. Teraz co wieczór zaglądam do mojego kalendarzyka i wiem, jak zaplanować kolejny dzień, aby podołać wszystkiemu. Nie biorę też na siebie zbyt wiele, czasem potrafię powiedzieć „nie” i odpuścić.
Praca jest dla mnie ważna, ale moja rodzina również. Dlatego trzeba znaleźć równowagę. I wcale nie potrzebuję do tego jogi. Stosuję najzwyklejszą metodę wrzucania na luz 😉 Świat się nie zawali, a dzieci nie przestaną mnie kochać tylko dlatego, że w kuchni urosła góra brudnych garów. Serio, serio. No i jeszcze ten komfort, że ma się przy sobie Koło Ratunkowe. Ah, co ja bym bez Niego zrobiła. 😉
Beata Skrzypiec
Założyłam swoją firmę, gdy byłam w 6 miesiącu ciąży, a było to 12 lat temu. Od początku zajmowałam się prowadzeniem szkoleń informatycznych dla architektów oraz projektowaniem wnętrz. W tej chwili rozwijam głównie firmę szkoleniowa. Do tego pisanie książek ściśle związanych tematycznie z moją działalnością szkoleniową. Z sukcesem nie tylko w Polsce. W tej chwili stan mojej rodziny to 1+1, ja i córka. I pomimo ogromu pracy w domu, pracy zawodowej i wysiłku jaki należy ponieść, aby ukształtować nastolatkę (11 lat), to myślę, że nieźle mi idzie. 😉
Małe dzieci wymagają wiecznej opieki, karmienia, zmieniania pieluch. Nastolatek podtrzymywania więzi psychicznej, wyrozumiałości dla problemów, które dla nas wydają się zupełnie błahe i mogą wydawać się śmieszne. Do tego zadania domowe, nauka, przypomnienie sobie tematów ze szkoły, o których już nikt nie pamięta… Wcale nie będzie łatwiej, będzie po prostu inaczej.
Przede wszystkim zaczęłam od tego, żeby wytłumaczyć dziecku, że pomimo tego, że jestem w domu to też pracuję. Inni rodzice wychodzą do biura i tam pracują i nie mają w tym czasie kontaktu z dzieckiem i tak samo mama musi mieć możliwość skoncentrowania się na pracy. Jak córka była młodsza to w czasie mojej pracy zajmowała się nią moja mama/niania. Teraz córka jest na tyle duża, że może zorganizować swój czas, bez przeszkadzania mi. Bardzo często w tym czasie zajmuje się swoimi obowiązkami: zadaniami ze szkoły czy sprzątaniem pokoju. Podczas swojej pracy koncentruję się na niej w 100%, tak aby czas gdy jestem „w pracy”, czyli za zamkniętymi drzwiami w swoim gabinecie wykorzystać maksymalnie, a po pracy móc spędzić czas ze swoim dzieckiem.
Jak dziecko jest małe i nie możemy pozwolić sobie na niepracowanie, to zorganizujmy opiekę, nawet tylko na 2-3h lub jeden czy dwa pełne dni, po to aby w tym czasie móc maksymalnie skoncentrować się na pracy. Inaczej przyjdzie nam pracować w nocy i skończy się niedosypianiem, a to wiąże się z brakiem koncentracji i odbije na efektach w pracy. I niech to działa też w drugą stronę – jak wychodzimy z gabinetu to niech to będzie czas tylko z rodziną, mężem, dziećmi. Nie zaglądajmy non stop do internetu, nie sprawdzajmy co się dzieje z pracą (czasami trzeba, ale niech to nie zajmuje większości wolnego czasu). Niech dziecko i inni domownicy wiedzą, że jesteś w tym czasie dla nich. Nawet dziecko lepiej zniesie ten czas, gdy mama pracuje i nie można jej przeszkadzać, jeśli ma świadomość, że jak wyjdzie z tego pokoju to będzie czas na zabawę, przytulenie czy po prostu porozmawianie. I mama będzie tylko mamą, a nie będzie wisieć na telefonie bo klient X czy Y właśnie zadzwonił. Wbrew pozorom on z reguły zadzwoni jeszcze raz jutro jeśli mu zakomunikujesz, że już nie ma Cię w biurze, ale prosisz o kontakt mailowy i jak tylko wrócisz do biura to prześlesz mu ofertę czy rozwiążesz jego problem.
Czasami moja praca wymaga zamknięcia się w gabinecie, na przykład gdy prowadzę szkolenie internetowe, webinar czy konferencję. Ale bardzo często pracuję nad innymi rzeczami i wtedy córka jest przy mnie. Ja pracuję na komputerze, ona siedzi obok i na przykład rysuje. Możemy rozmawiać, słuchamy muzyki itp. Dlatego warto w swoim wydzielonym miejscu umożliwić dziecku przebywanie obok nas. U mnie sprawdziło się ponad dwumetrowe biurko, przy którym obie mamy miejsce. Czasami robi zadanie domowe właśnie siedząc ze mną.
Anna Kurdziel
Jestem mamą 8 letniego Kacpra. Na co dzień pracuję w biurze i cieszę się komfortem pracy od 8: 00 do 16: 00 z dala od domowego kieratu. W przypadku choroby dziecka czy innego wydarzenia losowego zazwyczaj korzystam z pomocy teściowej, jednak czasem przychodzą takie dni, w których zabieram służbowego laptopa do domu i staram się pogodzić etat w pracy z obowiązkami mamy, co wcale nie jest takie łatwe.
Praca w domu, gdy obok Ciebie czeka znudzone lub chore dziecko, to nie jest prosta sprawa. Mam na nią czas tylko, gdy dziecko jest czymś zaabsorbowane. Wtedy absolutnie nie mogę tego czasu marnować na kawkę, ploteczki czy przeglądanie facebooka. Abym mogła zajmować się sprawami służbowymi, przygotowuje dziecku jedzenie, picie i małe wyzwanie, które zmotywuje je do działania i zaangażuje tak, abym mogła w spokoju popracować i nie odrywać się, co 5 minut od obowiązków. Zazwyczaj są to proste zadania, które wymagają kreatywności i skupienia, np. budowanie dwóch różnych pojazdów z klocków, które potem ocenię, lepienie z plasteliny lub ulubione, ale i generujące największy bałagan, malowanie farbami. Gdy syn tworzy, ja mam czas na sprawdzenie poczty, odpisanie na wiadomości i na kontakt z klientami. Czasem wspomagam się też bajkami i grami, jednak i one potrafią się znudzić. Moim kluczem do efektywnej pracy jest wykorzystywanie chwil, w których Kacper jest zajęty zabawą i szybkie wymyślanie nowych zajęć, gdy jego zainteresowanie zaczyna maleć. To wszystko sprawia, że jestem w stanie dopilnować obowiązków służbowych i macierzyńskich w jednym czasie.
Maria Bartniczak
Muzykaria – Pracownia Głosu https://www.facebook.com/muzykaria.pracownia/
Mama 2 dzieci: 6 i 4,5
Jestem trenerem głosu i prowadzę lekcje emisji głosu (również przez Skype), warsztaty i szkolenia. Jestem autorką bloga o głosie muzykaria.com oraz strony na fb Muzykaria – Pracownia Głosu. Na stronach tych pokazuję ćwiczenia głosowe – z emisji głosu w mowie. Wiem, że każdy głos jest wyjątkowy i piękny, czasami trzeba go odkryć i oszlifować.
Odkąd mam dzieci, dużą część mojej pracy wykonuję w domu. Często w tym samym czasie są w domu dzieci, i nie ma nikogo innego dorosłego. Mając opisać dwa najważniejsze sposoby na powodzenie takiego systemu – musiałam się dłużej zastanowić:) Tutaj nic nie jest już takie oczywiste i „po prostu”.
Najbardziej skutecznym i sprawdzającym się u mnie pomysłem jest praca na zmianę z zabawą/zajmowaniem się dziećmi. Umawiam się z nimi np. na godzinę mojej pracy (pokazuję im na różne sposoby ile to jest godzina) i w tym czasie daję im małe atrakcje, podsuwam pomysły, zabawy. Np. kuferek z plastycznymi skarbami, dawno nie układane puzzle, gra planszowa, zabawki przyniesione z piwnicy itp. Po godzinie – zajmuję się nimi, spędzamy razem czas. To dzielenie mojej uwagi i czasu bardzo się sprawdza. Czas tych podziałów jest różny, w zależności od wieku dzieci, planu dnia i zwykłego ludzkiego nastroju.
Drugim sposobem na pracę „w towarzystwie małych dzieci” jest zaangażowanie ich do… pomocy 🙂 Gdy ja np. przygotowuję ćwiczenia na lekcję emisji głosu – ich proszę o pomoc w wymyślaniu ćwiczeń i przygotowywaniu „dokumentów”:) Daję im kartki, moje długopisy, pieczątki i wszystko co kojarzy się z „zabawą w pracę” i dzieci z niesamowitą pasją się w to bawią. Tworzą po swojemu, to co ja w tym samym czasie „po mojemu” 🙂
U mnie te działania się sprawdzają, ale najważniejsze to mieć zgodę w sobie na to, że przy dzieciach i z dziećmi wszystko może się zdarzyć i trzeba mieć „elastyczność w głowie”. Ale taki to magiczny czas, sama chciałam i nadal chcę 🙂
Katarzyna Wolna-Stypka
sklep internetowy: www.pracowniaesme.pl
fanpage: @pracowniaesme
grupa na FB: rękodzieło, DIY – krok po kroku
blog: www.esmescrap.blogspot.comMama 26 miesięcznej Oli. Od listopada 2016 r. prowadzę własną działalność, związaną z rękodziełem – tworzę prace oraz prowadzę warsztaty twórcze.
Praca w domu z dzieckiem nie jest prosta, ale mimo tego jest to dla mnie obecnie najwygodniejsze rozwiązanie. Przede wszystkim mam możliwość organizowania sobie dnia według potrzeb dziecka i moich, nie muszę się dostosowywać do etatowego trybu pracy.
Konieczna jest jednak dobra organizacja. Wszystko sobie planuję, zapisuję. Oczywiście liczę się z tym, że dziecko może mieć akurat gorszy dzień i będę musiała mocno zweryfikować i poprzestawiać swoje plany. Sądzę, że elastyczność jest niezmiernie ważna. Nie można się nastawiać, że skoro zaplanowałam 10 zadań na dany dzień, to na pewno wszystkie zrealizuję. Pomaga mi to uniknąć rozczarowań i frustracji. Zatem bardzo ważne jest nastawienie psychiczne.
Prace twórcze wykonuję głównie w ciągu dnia, w czasie, gdy córcia śpi. Bywa, że pracuję też wieczorem, ale zdecydowanie wolę pracę przy świetle dziennym, więc tego unikam. Córcia śpi około 2,5 godziny w ciągu dnia i wtedy to jest MÓJ czas. Naczynia w zlewie? Nieważne! Pranie do powieszenia? Nieważne! W tym czasie prace domowe nie istnieją. Można to zrobić później. Albo podzielić się pracą z mężem, jak wróci z pracy. W końcu pracujemy oboje, tylko w innym trybie, bo on na etacie. Zatem kolejna ważna rzecz – podział obowiązków. Skoro oboje pracujemy, to również oboje możemy się zająć obowiązkami domowymi. Dzielimy się również opieką nad dzieckiem. Popołudniami córcia często jest z tatą, więc ja mam czas na swoją pracę. Nigdy nie pracuję twórczo z dzieckiem, bo w pracowni jest zbyt wiele ciekawych przedmiotów, które kusiłyby małe rączki. Mogłyby ulec zniszczeniu albo (co gorsza) zostać połknięte, co byłoby niebezpieczne.
Oprócz pracy typowo twórczej potrzebuję też popracować przy komputerze. Prowadzenie strony, bloga, fanpage, grupy na FB, przygotowywanie kursów i tutoriali on-line, przygotowywanie ogłoszeń o warsztatach stacjonarnych – to wszystko zajmuje sporo czasu. Często pracuję w trybie 15/15. Czyli (w przybliżeniu): kwadrans pracy, kwadrans z dzieckiem. Oczywiście nie robię tego z zegarkiem w ręku, chcę tu po prostu przybliżyć ideę tego systemu. Polega to na tym, że zapewniam dziecku jakieś ciekawe zajęcie, które będzie interesujące przez kilkanaście minut. W przypadku 2-latki mogą to być: zestaw garnków, drewnianych łyżek i klocki drewniane, kreda do rysowania po betonie, zestaw czapek, szalików i innych ubrań dziecka, które są następnie zakładane na maskotki, gumki recepturki i zestaw plastikowych pudełek, pudełka, garnuszki (nietłukące), łyżki i trochę kaszy, fasoli oraz innych ziaren – tylko w ogrodzie, bo w domu nie chce mi się tego sprzątać 😉 Generalnie najskuteczniejsze są „zabawki” najprostsze.
Jak zabawa się znudzi, to mamy czas na wspólną zabawę, czytanie książeczek, przytulanie. Albo wspólne zajęcia w domu. Razem gotujemy, pierzemy, sprzątamy, podlewamy kwiaty. Ona czuje się dowartościowana (a dodatkowo uczy się życia), a ja mogę wiele czynności wykonać razem z nią, co pozwala mi zaoszczędzić czas. Poza tym dużo z nią wtedy rozmawiam, nazywam różne przedmioty, opisuję czynności, opowiadam.
Natomiast w temacie samych prac domowych, zoptymalizowałam wiele z nich. Obiady są u nas w wersji szybkiej. Zupy, dania z makaronu, ryżu, dużo warzyw, zapiekanki, tarty, omlety warzywne z piekarnika. Dzięki temu jemy zdrowo, lekko i smacznie, a ja przy obiedzie spędzam 15-30 minut a nie godzinę czy dwie.
W zachowaniu względnego spokoju i równowagi dnia pomaga nam przewidywalność i regularność pewnych zdarzeń. Przykładowo: wieczorem zawsze jest kolacja, kąpiel i czytanie książeczki z tatą (ja mam około godziny wolnego), a potem jest przytulanie, rozmawianie i układanie się do snu – z mamą. Co też trwa około godziny 😉 Dzięki temu przez 2 godziny codziennie wieczorem nasze dziecko ma rodziców do własnej dyspozycji.
W soboty staramy się, aby mała spędziła jak najwięcej czasu z tatą (w tygodniu zdecydowanie więcej czasu spędza ze mną), więc ja mam więcej wolnego. A w niedzielę spędzamy czas wspólnie, we trójkę. W ten dzień nie pracuję, jestem cała dla rodziny.
Klaudyna Maciąg
lat 29, mama dwuipółletniej Zosi
Na co dzień muszę godzić wychowanie córki z prowadzeniem bloga oraz zarządzaniem działem promocji niedużego wydawnictwa. Od kilku miesięcy prowadzę też swoją firmę – Agencję Kreatywną Espelibro – a w ramach jej działalności zajmuję się m.in. redagowaniem książek i copywritingiem. Mam męża, który pracuje 45 km stąd i rodziców, którzy przeprowadzili się na głęboką wieś, co oznacza, że spędzam z córką sam na sam jakieś 21 godzin na dobę.
Póki córka była mała, spokojnie udawało mi się łączyć wszystkie aktywności i zostawało jeszcze sporo czasu na naukę języków, uprawianie sportu i czytanie ogromnych ilości książek. Odkąd młoda skończyła 2 lata, przestała spać w ciągu dnia i nagle czas na aktywność dramatycznie się skurczył.
Początkowo mój plan zakładał, że większość spraw związanych z pracą wykonywać będę wczesnym rankiem i późną nocą. Brak snu nie okazał się jednak najmądrzejszym z rozwiązań, dlatego też sztuczne „wydłużanie doby” odradzam każdemu już na starcie. Zarywanie nocy jest dobre w wyjątkowych sytuacjach, ale nie sprawdza się jako „sposób na życie”.
Sukces w zarządzaniu czasem nadszedł wtedy, kiedy postawiłam na delegowanie zadań. Obecnie w stu procentach dostosowuję się do trybu pracy męża. Kiedy wraca z porannej zmiany albo kończy odsypianie po nocce – ja siadam do komputera, a on w tym czasie zajmuje się córką, zmywa po obiedzie czy nastawia pranie. Kiedy pracuje na popołudnia – ja przy komputerze spędzam poranki. Tego rodzaju wymiana obowiązkami pozwala mi zyskać pewność, że zawsze będę miała czas zrobić przynajmniej to, co najważniejsze.
Ponieważ muszę też pracować w obecności dziecka, ustalenie priorytetów uważam za sprawę kluczową. Kiedy planuję każdy kolejny dzień w swoim Bullet Journalu (szczerze polecam tę metodę planowania i organizacji!), zaznaczam w nim to, co ważne i mniej ważne, to, co trudne i łatwe. Po miesiącach „współpracy” z dzieckiem wiem już, że mogę z laptopem na kolanach i córką przy boku odpowiedzieć na maile, ale nie dam rady zaprojektować nic w Corelu. Mogę pokusić się o stworzenie wpisu na bloga, ale nie skupię się na tyle, by redagować książkę. Szczegółowe planowanie dnia pozwala mi więc w taki sposób ustalić kolejność działań, by móc dać z siebie jak najwięcej.
Małe postscriptum w kwestii ustalania priorytetów – na pierwszym miejscu (prawie) zawsze postawię ugotowanie zdrowego i smacznego obiadu, ale już sprzątanie zostawiam na szarym końcu. Wolę mieć kurz na półce z książkami niż nie mieć czasu na spacer z dzieckiem albo rozwijanie firmy.
Przy całej tej codziennej organizacji czasu staram się być jednak maksymalnie elastyczna, bo wiem, że w każdej chwili może wyskoczyć coś nieprzewidzianego. Staram się nie być niewolnicą własnego planowania, bo dobrze wiem, że przy małym dziecku nie istnieje takie pojęcie jak „idealnie zaplanowany dzień”. Nie chcę też być robotem, który – z zegarkiem w ręku – odrywa się od wszystkiego, by zająć się pracą. Jeżeli spędzam przyjemnie czas z córką i wiem, że aktualnie jestem jej potrzebna, to właśnie temu poświęcam się w stu procentach. Bywa jednak, dość często, że potrzebna jej nie jestem. Wtedy spokojnie zasiadam w swoim domowym biurze przy laptopie, jedynie co jakiś czas nadzorując, co też dziecię wyprawia. Myślę, że pozwalanie dziecku na samodzielność jest kolejnym kluczem do sukcesu – jemu daje pole do rozwijania wyobraźni, a matce – odrobinę luzu i psychicznego odpoczynku. Trzeba bowiem pamiętać, że fakt, iż pracujemy w domu nie może oznaczać, że musimy być nieustannie dostępne, zwarte i gotowe do ciągłego działania na rzecz domu i domowników.
Postscriptum numer dwa – ponieważ wspólne zabawy czy wyjścia na plac zabaw nie są w stanie zagwarantować stuprocentowego psychicznego luzu, raz w tygodniu zabieram córkę do pobliskiej kawiarni, gdzie w spokoju popijam herbatę i czytam książkę, podczas gdy ona okupuje urządzony na tarasie plac zabaw. To właśnie te nasze wspólne wyjścia sprawiają, że regularnie podładowuję swoje akumulatory i wciąż jeszcze od pracy w domu nie zwariowałam.
Podsumowując – za najważniejsze uważam dobre rozplanowanie dnia, w czym pomaga mi Bullet Journaling. Szalenie istotne jest też delegowanie zadań i odejście od roli Matki Polki Męczennicy, która bierze wszystko na siebie, kosztem własnego zdrowia i życia. Reszta zależy już częściowo od dziecka – czy ucina sobie drzemki w ciągu dnia, czy potrafi spędzać czas samo ze sobą albo czy jest na tyle duże, że rozumie, gdy mama powie: „potrzebuję trzydziestu minut na pracę, a potem przeczytamy razem książkę, wyjdziemy na spacer albo zrobimy, co tylko będziesz chciał(a)”.
A jakie Ty masz sprawdzone sposoby na pracę w domu z dzieckiem?